Mamo/Babciu, Tato/Dziadku w co się bawiliście jak byliście mali? Samo się vol.3

To intensywne tempo to już chyba na zawsze u mnie zostanie. Nie zanotowałam nowego tematu, bo mało wchodziłam na Internet. Zauważyłam jednak, że chyba u niektórych ostatnio dość nerwowo, bo prośba o przypomnienie zadania na ten tydzień spotkała się z dość nietypową reakcją. Ale ja jak to ja, nie zniechęcam się. W końcu to ma być dobra zabawa, a nie musztra:) 

Po tym krótkim wstępie czas przejść do sedna. Kiedy tak sobie przypominam zabawy z dzieciństwa to wychodzi mi, że jest ich mnóstwo. Wtedy dużo czasu spędzało się na podwórku, a karą był zakaz wyjścia z domu. Teraz jest inaczej, większość dzieci siedzi przed komputerem. Nawet dwuletnie maluchy dostają tablety, Ipady i inne elektroniczne zabawki, żeby zajęły się sobą. Od razu napiszę, że nie neguje całkowicie tego typu spędzania czasu, bo wiem, że są gry edukacyjne i rozwijające. Że w trakcie długiej podróży można puścić bajkę i dziecko się nie nudzi. Jednak sprawności manualnej czy fizycznej, orientacji w terenie i zachowań w określonych sytuacjach nie nauczy dziecka komputer. Od tego jesteśmy my rodzice. 

Muszę się przyznać, że bardzo się tej ekspansji elektronicznej obawiam. Czy będę potrafiła wypośrodkować i nauczyć Gałganka bawić się normalnymi zabawkami tak, żeby po pięciu minutach nie był tym znudzony? Czy normą będzie, że za kilka lat kupię mu tablet? Im dalej w las tym więcej niewiadomych. A wydawało, że najtrudniejsze będą te pierwsze miesiące życia maleństwa.

Pod wieloma względami jesteśmy z mężem tradycjonalistami. Wprawdzie dużo korzystamy z laptopa, mamy smartfony z podłączeniem do internetu niemal ciągle przy tyłku, ale patrząc na Gałganka, sami łapiemy się na tym, że za dużo czasu marnujemy przy tych urządzeniach. 

Wracając wspomnieniami do dzieciństwa, nasze zabawy z Igim to:

1. Kolorowy bączek. Oczywiście najlepiej kręci tata, dlatego Gałganek zanosi zabawkę zawsze do niego i prosi, aby mu go puścić.


2. Puzzle. Póki co są drewniane, duże z uchwytem do łapania. Są kolorowe i mają fajne kształty. To duży plus tego, w jakich realiach żyjemy - jest ogromny wybór i zabawki są przystosowane do wieku użytkownika.

3. Klocki. Igi bardzo lubi budować, składać. Ja się namiętnie bawiłam kilkoma klockami Lego, a mój syn ma Duplo ze zwierzętami. Czasami się wkurza, ponieważ lepiej mu idzie odczepianie niż przyczepianie, ale od czego są rodzice. Pomagamy!

4. Zabawa w chowanego. Pamiętam już tą wersję dla starszych dzieci, kiedy jedno liczyło, a reszta się chowała. My póki co bawimy się w tą dla maluchów, czyli najlepiej się ukrywa za firanką. Nawet jak jest półprzezroczysta. 


5. Pajacyk na kółkach i patyku do prowadzenia. Takie coś zawsze chciałam mieć, ale nie miałam. Za to Igi dostał na urodziny. Jeszcze kilka dni temu uczył się, jak go prowadzić, a teraz pięknie już śmiga.

6. Rysowanie. To głównie zabawa taty z dzieciństwa. Gałganek od jakiegoś czasu namiętnie rysuje, także po podłogach. Zastanawiamy się, kiedy przeniesie się na ściany. Fajnie mu też wychodzi malowanie kredą.


7. Wspinaczka. My wchodziliśmy na drzewa, wisieliśmy na trzepaku (tak w ogóle, to gdzie one się podziały, nikt już nie trzepie dywanów?), a Igi mając trzynaście miesięcy wspina się na ławki przy chodniku, na huśtawki, tapczan, pufy, odwróconą miskę i tak naprawdę na wszystko, na co można się wspiąć. Na szczęście nie jest takim wspinaczem jak jego kuzyn i póki co nie musimy przykręcać mebli do ścian. 


8. Piłka. U mnie na podwórku byli prawie sami chłopcy, więc często grałam z nimi w nogę albo w króla czy ćwiczyłam się w strzelaniu do bramki. Mąż do tej pory chodzi grać z kolegami. Igi ma kilka piłek różnej wielkości i do różnych dyscyplin. Każdą bardzo chętnie się bawi.

Oprócz wyżej wymienionych pamiętam podchody na starym poligonie, grę w pokera na zapałki, gumę, skakankę, hula hop (babcia Mariola jest w tym mistrzynią!), w linę (czyli dwie osoby kręcą liną i jak najwięcej ludzi musi wejść do gry i skakać), badminton z rodzicami (dziadek Jacek był niepokonany). Im dłużej myślę, tym więcej zabaw przychodzi mi do głowy. Tyle jeszcze zostało do pokazania Igorowi! A odwiedzająca nas właśnie babcia Bogusia podrzuciła jeszcze jedną, choć może to bardziej zabawa dla dziewczynki, wycinanie ubranek dla papierowych ludzików. 

A wy w co się bawiliście w dzieciństwie? Jakie zabawy pokazaliście swoim dzieciom lub wiecie, że na pewno pokażecie, jak będziecie mieli potomstwo?

Komentarze

Popularne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwuj mnie na Instagramie